Opinie pacjentów

Opinie pacjentów, nadesłane po wdrożeniu planu żywieniowego opartego o wynik testu MRT oraz o dodatkowe informacje o stanie zdrowia zebrane w trakcie wywiadu.

Magdalena J., zarządza strategiami biznesowymi, Warszawa

Moi przyjaciele korzystali z porad dietetycznych Jadwigi wspartych testem MRT od kilku lat zzachwycającymi efektami. Wszelkie drobne, a jednak uwierające dolegliwości zniknęły, alergie unormowały się na tyle, że nie trzeba było brać nieustannie sterydów, a problemy skórne ustąpiły. Do tego otrzymałam kilka świetnych referencji od zaufanych znajomych z korporacyjnego świata, w którym to obie miałyśmy okazję spędzić wiele profesjonalnych lat.

Sama przez wiele lat czułam się dobrze i miałam wrażenie, że porada dietetyka nie jest mi potrzebna, a tym bardziej dodatkowe testy. Od wczesnych nastoletnich lat, dzięki mojej mamie, byłam dobrze zaznajomiona z zasadami dobrego odżywiania. Przez ponad 20 lał stosowałam zalecenia Makrobiotyki i Tradycyjnej Medycyny Chińskiej na podstawie dobranego indywidualnego planu żywieniowego. Wcześniej będąc chorowitym dzieckiem, co trzy – cztery tygodnie zapadałam na przemian na anginy i zapalenia oskrzeli i stawałam się coraz słabsza. Mój stan zaczął przemieniać się w przewlekły, w końcu pojawiły się niepotwierdzone na szczęście diagnozy dotyczące nowotworu węzłów chłonnych. Przyszedł czas zdecydowanej transformacji zdrowotnej. Na szczęście trafiłam na wykształconych specjalistów w swoich dziedzinach, wskazujących również na jakość pożywienia, dobór składników oraz sposobu przyrządzania do indywidualnej kondycji, pór roku czy regionu, w którym się żyje. Od czasu tego żywieniowego przełomu i stosowania się praktycznie nieprzerwanie do zaleceń, nie byłam chora ani przez jeden dzień. Zaczęłam też być wyczulona na swój organizm i sygnały płynące z ciała. Wiedziałam, dokładnie co mi szkodzi, a co wspiera moją energię, dobre samopoczucie i zdrowie. Stałam się gorącym orędownikiem profilaktyki zdrowotnej przez odżywianie zgodne z rytmem natury, opartym o nieprzetworzone, ekologiczne produkty. W ciągu tych 20 lat kilkakrotnie modyfikowałam w pewnym stopniu swoją dietę tak, aby móc cieszyć się pełnią zdrowia. Łączyłam dobre odżywianie z aktywnością fizyczną, taką jak bieganie, trening funkcjonalny i siłowy, co wraz medytacją i praktykami oddechowymi uważałam dopiero za właściwy zestaw dbania o swój dobrostan.

W okresie bardzo intensywnej kariery zawodowej, tuż przed 40stką, urodziłam córeczkę. Relatywnie naturalny stan obniżonej energii utrzymywał się jednak dość długo, pojawiły się drobne dolegliwości zdrowotne, a ja miałam wystarczająco dużo czasu na przemyślenie swojego podejścia do diety. Zdecydowałam, że już czas na kolejną rundę eksperckiej porady wspartej naukowymi metodami. Jadwiga wydawała się oczywistym wyborem. Od tego czasu przeszłam 2 badania testem MRT w odstępie 2 lat. Dzięki temu dowiedziałam się, że pozornie zdrowe i zalecane składniki pożywienia mogą mi wprost szkodzić, powodując stany zapalne w organizmie, w pierwszej fazie ukryte i bezobjawowo upośledzające finalnie moje zdrowie. Dla mnie takim składnikiem była na przykład cukinia czy niektóre owoce. Stosowałam się też do zaleceń nie tylko 5-tygodniowej pierwszej dość restrykcyjnej fazy, ale podążałam za kolejnymi rekomendacjami Jadwigi po ukończeniu poszczególnych etapów dietetycznych wykluczeń przez większość łącznie już 3 letniego okresu naszej współpracy. Wróciłam do szczytu swojej formy fizycznej, psychicznej i energetycznej, łącząc zalecania Jadwigi z odpowiednią aktywnością fizyczną budującą siłę i wytrzymałość. Nigdy nie byłam w lepszej formie. Gorąco i z pełnym przekonaniem, z całego serca, polecam metodę i podejście Jadwigi. W szczególności zachęcam do skorzystania z jej wsparcia w ramach profilaktyki zdrowia, a nie już w momencie, kiedy nasz organizm poważnie się załamie.

Pan Wojciech z Warszawy

Jestem alergikiem. Gdy dowiedziałem się o teście MRT, pomyślałem, że wiedza o tym, co jeszcze może mi szkodzić, pomoże podczas wiosennego pylenia drzew liściastych, kiedy trudno jest normalnie funkcjonować uczulonemu na te alergeny. Kiedy otrzymałem wyniki testu, zobaczyłem, że mam nietolerancję na wiele jedzonych przeze mnie na co dzień produktów. Pomyślałem, że to nie dla mnie! Uważałem, że nie da się żyć, nie jedząc ulubionego pieczywa, ziemniaków i wielu innych rzeczy.

Podjąłem jednak decyzję, że chcę zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i nawyki żywieniowe. Porady i sugestie dietetyczne podczas konsultacji z panią Jadwigą Przybyłowską były bardzo pomocne w ustaleniu nowego jadłospisu.

Trzy lata stosowania diety opracowanej przez dietetyka podczas konsultacji po teście MRT zaowocowały nieoczekiwanymi pozytywnymi zmianami:
– skończyły się niepożądane objawy układu pokarmowego, które poprzednio miałem;
– ze zdziwieniem odkryłem, że potrawy, których kiedyś nie lubiłem, teraz mogę jeść, a nawet mi smakują;
– moje ogólne samopoczucie znacznie się poprawiło;
– wzrosła odporność na infekcje przeziębieniowe;
– straciłem sporo tkanki tłuszczowej, bo ponad 15% wyjściowej wagi ciała, co nie było moim celem, tylko efektem dodatkowym, ale jestem z tego zadowolony!

Jeśli chodzi o złagodzenie objawów alergii wziewnej, to zmiany następowały stopniowo. Wyraźną poprawę obserwuję dopiero teraz. Rozumiem, że jeśli się na coś pracowało latami, to trudno efektów oczekiwać natychmiast.

Wykonanie testu MRT i konsultacje z panią Jadwigą Przybyłowską gorąco polecam każdemu, kto czuje się źle z nadwagą i chce schudnąć, albo obserwuje u siebie jakieś trudne do zidentyfikowania przyczyny kłopotów z układem trawiennym i szuka rozwiązania tego stanu rzeczy, albo czuje się ogólnie źle, wyczerpał wszystkie inne sposoby zmiany tego stanu rzeczy i nie ma już pomysłu, co może jeszcze zrobić.

Pan Piotr

W moim przypadku metoda dietetyki metabolicznej sprawdziła się bardzo. Na początku jednak, po ponad 40 latach zmagania się z własnym żołądkiem, nadwrażliwym jelitem i wizytach u różnych specjalistów, myślałem, że to kolejna metoda leczenia, wymagająca poświęcenia, a nie przynosząca efektów. Przez rok podejmowałem decyzję o skorzystaniu z badania krwi i konsultacji dietetyczki.

Rozpocząłem od stosowania zasad opracowanych przez p. Jadwigę będąc na urlopie. Miałem czas na dokładne zapoznanie się z listą zalecanych produktów i regułami ich spożywania. Wyciszenie organizmu trwało według mnie 1,5 miesiąca. Po tym okresie zacząłem dokładnie odczuwać, jak spożywane pokarmy wpływają na moje samopoczucie. Ustąpiły mi niektóre dolegliwości. Łatwo było wyselekcjonować, które składniki nie są dla mnie korzystne. Zacząłem odczuwać uczucie sytości. Chudnąć zacząłem dopiero w 4 miesiącu stosowania diety. Po 6 miesiącach schudłem prawie 20 kg. Następne 1,5 roku poświęciłem na utrzymanie stałej wagi, aż organizm wypracował ten mechanizm utrzymywania wagi na stałym poziomie. Jeżeli zjadłem w jednym dniu dużo, to w następnych dniach odczuwałem zmniejszone łaknienie.

W czasie stosowania diety zauważyłem też, że kiedy zrobiłem odstępstwo i spożyłem „zakazany” produkt, powrót organizmu do równowagi wymagał 7-10 dni. Wniosek – jeżeli przestrzegam diety przez kilka dni, a na przykład w weekend złamię zalecenia diety, to zanika wypracowane wcześniej odczuwanie sytości – bo organizm potrzebuje co najmniej 7 dni na powrót do równowagi. Mając takie doświadczenie, nawet na imprezy towarzyskie chodziłem z własnym pudełkiem wypełnionym potrawami przyrządzonymi w domu. Gorzej jest w lokalach, ale i tam zawsze można coś z menu wybrać, analizując składniki.

Teraz mam całkowicie inne spojrzenie na żywność i zmieniłem nawyki żywieniowe. Cenię filozofię zawartą w diecie metabolicznej, przestrzegam jej zasad, gdyż przynosi mi korzyści; nagrodą dla mnie jest pozbycie się cierpienia.

Barbara G., psycholog, Gostynin

Do Pani Jadwigi trafiliśmy z polecenia znajomej, której dietetykę metaboliczną zalecił ortopeda. Trafiła na p. Przybyłowską i była b. zadowolona z efektów; ustąpiły jej dolegliwości bólowe. Mąż od ponad 30 lat borykał się z dolegliwościami układu pokarmowego, bezskutecznie korzystał z pomocy różnych specjalistów, z rozpoznaniem jelita drażliwego. Z dużym sceptycyzmem pojechał na badanie krwi i konsultację. Po drugiej konsultacji, gdy otrzymał zalecenia i wskazówki, z desperacją zastosował się do nich, a efekty okazały się nadspodziewanie korzystne. Minęły ponad dwa lata, mąż nadal przestrzega diety, czuje się dobrze, „zgubił” przy okazji kilkanaście kg. Jak mi się wydaje, najlepszą rekomendacją dla działalności p. Jadwigi będzie fakt, że cała rodzina przeszła badania i każdy stosuje się do opracowanej dla niego diety. Dla mnie nadrzędnym celem była redukcja wagi – na razie mogę pochwalić się „zrzuceniem 14 kg w 4 miesiące”, bez odczuwania głodu i restrykcyjnych wyrzeczeń, ale co jest dla mnie nie mniej ważne – z wiedzą, jak utrzymać zdrowy styl życia.

Katarzyna D., lekarz stomatolog, badacz kliniczny, Warszawa

Pod opieką Pani Jadwigi jestem już od jakiegoś czasu. Cenię sobie jej dogłębną wiedzę dotyczącą żywienia, znaczenia poszczególnych składników pokarmowych dla zdrowia oraz rozsądnej suplementacji, a także, przywiązanie do merytorycznych szczegółów, co można w zasadzie zamknąć jednym słowem – PROFESJONALIZM. W czasach, w których tak wiele osób uważa, że posiada jedyną słuszną receptę na dietę służącą zdrowiu, Pani Jadwiga jest głosem rozsądku, a jej zalecenia dostosowywane są nie do obecnych trendów, a do sytuacji i potrzeb konkretnego pacjenta. Będąc lekarzem, sama wiem, jak jest to ważne. Test MRT wykonałam ze względu na rozpoznaną u mnie chorobę Hashimoto. Stosunkowo niedługo po zastosowaniu się do zaleceń przygotowanych w oparciu o wynik testu, poziom przeciwciał znacząco się obniżył. Przyjmuję minimalną dawkę Euthyroxu i czuję się doskonale. Przy okazji moja wiosenna alergia na pyłki traw stała się zupełnie nieuciążliwa. Aktualnie konsultujemy i aktualizujemy kwestie związane z suplementacją. Test jest kosztowny, ale w końcu to inwestycja w zdrowie, opracowana w najlepszych rękach. Po otrzymaniu wyników Pani Jadwiga bardzo szczegółowo wyjaśniła mi wszelkie zależności i choć związane z nimi zalecenia były momentami wyzwaniem, przy okazji odkryłam bogactwo połączeń produktów, które wcześniej nie gościły zbyt często na moim stole. Wszystkim, którzy wahają się co do wyboru
specjalisty, zdecydowanie polecam.

Ewa K., biolog, manager, Warszawa

Pani Jadwiga podeszła do mojego problemu dokładnie tak, jak oczekiwałam: przeprowadziła bardzo dokładny wywiad, który wykraczał daleko poza to, czego doświadczyłam odwiedzając różnych lekarzy: gastrologa, internistę czy proktologa oraz dietetyków. Była pierwszą osobą, która na problem spojrzała holistycznie, a nie przez pryzmat pojedynczych dolegliwości i wyników wcześniejszych badań, które zresztą nic nie wykazały, a ja czułam się bardzo źle. Dopiero zlecony test i analiza moich dotychczasowych zwyczajów żywieniowych, stylu życia itd. doprowadziły do znaczącej poprawy. Nareszcie odżyłam! Miałam szczęście, że po wielu próbach trafiłam na Panią Jadwigę.

Bożena K., biotechnolog, manager, Warszawa

4-letnia córka z mocno nasilonymi skórnymi zmianami AZS po trzech miesiącach stosowania diety zaleconej przez panią Jadwigę Przybyłowską odczuwa znaczną ulgę. Skóra wygląda zdecydowanie lepiej, córka mniej się drapie, lepiej śpi. Dieta stanowi nie lada wyzwanie dla całej rodziny, przedszkola i oczywiście samej córki, ale rezultaty widać gołym okiem. Pani Jadwiga jest bardzo miłą i kompetentną osobą. Ma szeroką wiedzę na temat żywienia, proponuje również nowe mniej popularne produkty, które uzupełniają i wzbogacają dietę córki.

Ewa R., lektorka języka niemieckiego i angielskiego, Łódź

Od dziecka cierpiałam na alergie pokarmową i wziewną, która z biegiem lat przyjmowała coraz to nowe formy – od wysypki, przez świąd całego ciała, migreny, zawroty głowy, egzemę, katar sienny, zmęczenie i senność po astmę oskrzelową, a przez wiele, wiele lat – od kiedy pamiętam, towarzyszyły temu zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego.

Szukałam pomocy u lekarzy i homeopatów, szukałam sama wiadomości w książkach i w internecie oraz eksperymentowałam z coraz to innymi dietami. Czasami miałam okresy względnej poprawy, ale potem objawy wracały i nasilały się coraz bardziej. Nie mogłam „namierzyć” winowajców. Wiedziałam, że szkodzą mi jakieś pokarmy, albo dodatki, ale ustalenie przyczyny dolegliwości przekraczało moje możliwości, niestety także możliwości wielu lekarzy, u których szukałam pomocy.

Przełom nastąpił, gdy w rozmowie z lekarką, który widziała mnie pierwszy raz w swoim gabinecie, padło słowo „celiakia”. Tego samego dnia odstawiłam gluten, a potem czytałam w internecie wszystko co udało mi się znaleźć na temat glutenu po polsku i po angielsku. Powoli otwierały mi się oczy. Zaczęłam sprowadzać całe tony bezglutenowego jedzenia i z gorliwością nuworysza gotowałam dla siebie, rodziny i gości bezglutenowe potrawy.

Poprawa była szybka i naprawdę widoczna. Zrobiłam nawet testy mające potwierdzić lub wykluczyć celiakię – nie mam jej na szczęście, ale wiem też, że mój organizm glutenu nie toleruje. Obywam się bez niego bez większych wyrzeczeń już 3 rok. W międzyczasie przestałam nawet kupować specjalne bezglutenowe produkty – mąki, panierki, pieczywo – jem po prostu to, co nie zawiera glutenu. Wprowadziłam dalsze zmiany w diecie, głównie pod wpływem książki Gillian McKeith, Jesteś tym co jesz. Zaczęłam jeść oddzielnie białko i węglowodany. Powoli zaczynają mi najbardziej smakować potrawy wegetariańskie lub wegańskie i pachnąca nieznanymi wcześniej przyprawami kuchnia hinduska, ale bez ortodoksji. W restauracji zjem i befsztyk, bo na pewno mnie nie uczula, najwyżej będę go musiała trochę dłużej trawić. Zaopatruję się głównie w sklepach ze zdrową żywnością i na bazarku, ale i w dyskontach umiem znaleźć coś dla siebie. Staram się nie popadać w przesadę i nie hoduję zdrowej marchewki na parapecie.

Niestety mimo odstawienia glutenu niektóre objawy alergii pokarmowej wróciły. Początkowa euforia przeszła w zwątpienie, gdy znów budziła mnie o 4 rano silna migrena, a na dłoniach pojawiała się swędząca egzema. I znów pomógł mi dr Google, bo w końcu znalazłam w internecie informację o teście MRT. Trochę się zastanawiałam, czy wydać tyle pieniędzy na kolejny test, bo testy też robiłam już wiele razy i niewiele z nich wynikało. Przekonało mnie w końcu to, że test MRT sprawdza tak dużo alergenów, w tym dodatków do żywności i że w cenie były też konsultacje u dietetyka i indywidualny program żywieniowy. No i byłam już zmęczona samotną walką. Sam test z punktu widzenia pacjenta jest prosty – wystarczy oddać krew. Po kilku dniach czekania „co z tego wyjdzie”, wyszło wiele niespodzianek, których sama bym z pewnością nie odkryła przy pomocy żadnej diety eliminacyjnej, bo jak wykryć reakcję na błękit patentowy? Nawet nie wiedziałam, że to istnieje, a co dopiero, że pojawia się w mojej diecie, żeby mi zaszkodzić. Teraz wystarczyło uwierzyć i zastosować się do zaleceń dietetyka, pani Jadwigi Przybyłowskiej. Początek jak zawsze był trochę trudny, pokarmów na liście mało, zwłaszcza w pierwszym tygodniu, a zaleceń dużo. Tabelka wisiała w kuchni na honorowym miejscu i zaglądałam do niej sto razy dziennie, żeby czegoś nie przeoczyć. Trzeba też było trochę zrewidować plany życiowe, w tym wyjazd wakacyjny i spędzić sporo czasu w kuchni. Jedzenie na mieście odpadało na początku zupełnie, wakacje bez własnej kuchni też. Ale udało się.

Zaczęłam w marcu 2014 od sześciomiesięcznej diety eliminacyjnej, a po kolejnych konsultacjach powoli wprowadzam dozwolone pokarmy. Nie muszę już co chwila zaglądać do mojej tabelki, pamiętam co mi wolno, a czego nie. W restauracjach jem rzadko i tylko potrawy na tyle nieskomplikowane, że wiadomo z czego się składają. W razie czego pytam kelnera. Słowo „gluten” jest już naprawdę powszechnie znane, a kelnerzy od razu idą do szefa kuchni, żeby się o wszystko dopytać.

Od dnia, kiedy otrzymałam wyniki testu i zaczęłam się stosować do „tabelki” miałam dwa epizody przypominające moje dawne objawy podobne do ostrego zatrucia pokarmowego. Niestety nie umiem powiedzieć, co je spowodowało. W sumie uważam, że to bardzo dobry wynik. Migrena i egzema ustąpiły, astma, nawet jak zapomnę „wdechów”(sterydów) przez parę dni prawie mi nie dokucza, zwłaszcza w górach czy na wsi.

A prawdziwy bonus, to moja nowa figura w rozmiarze 36 (mam 164 cm wzrostu) – chciałam tak wyglądać jako nastolatka, ale moja waga zawsze wahała się między rozmiarami 38 a 42, częściej w górnych granicach, a ciągłe zmiany rozmiaru ubrań były naprawdę kłopotliwe i kosztowne. Tym razem nie była to żadna dieta – cud, tylko efekt uboczny i nieoczekiwany zmiany diety i sposobu odżywiania, a przede wszystkim wyeliminowania szkodliwych pokarmów. Mam dużo energii, moje ciało jest wytrzymałe i elastyczne. Taka chcę pozostać jak najdłużej.

Dziękuję pani Jadwidze Przybyłowskiej za pomoc w przeprowadzeniu życiowych zmian i komuś, kto wymyślił te wspaniałe testy.

Tomasz T., biznesmen

Do wykonania testu MRT i zastosowania diety eliminacyjnej skłoniły mnie problemy z notorycznym zmęczeniem organizmu oraz otyłość i jej konsekwencje zdrowotne. Po zastosowaniu diety eliminacyjnej w oparciu o wyniki testu MRT, moja dieta stała się bardziej urozmaicona i najwyraźniej bardziej odżywcza, ponieważ zacząłem tracić chęć do podjadania między posiłkami i nieustającego dojadania po dzieciach czegokolwiek by nie zostawiły. Zmieniło się moje zapotrzebowanie na słodki smak i uzyskałem większą kontrolę nad nawykami/kompulsywnym jedzeniem. Moja waga nie jest jeszcze idealna ale udało się zrzucić kilkanaście kilogramów. Ponadto, udało się za pomocą zarekomendowanych przez panią Jadwigę Przybyłowską suplementów diety, wzmocnić efekt samej diety i odzyskać siły witalne co najwyraźniej przyspieszyło wyleczenie boreliozy, z którą w międzyczasie musiałem się zmierzyć. Dziękuję pani Jadwidze Przybyłowskiej za pomoc w przeprowadzeniu zmian i zachęceniu mnie do wykonania testu. Bez zobaczenia wyników, ciężko byłoby zrezygnować z kilku ulubionych, ale dla mnie prozapalnych produktów jak jajka czy wieprzowina, że nie wspomnę o herbacie słodzonej miodem. Ocena na 5 jest jak najbardziej zasłużona i uzasadniona, z uwagi na kompetencje osoby Pani dietetyk, jej rzeczowe podejście do tematu, bardzo szeroką wiedzę i świetnie przeprowadzoną ocenę wyników badania. Reszta zależy już od konsekwencji we wdrażaniu otrzymanych zaleceń.

Maja K., Janki koło Warszawy

Pragnę się podzielić spostrzeżeniami z diety którą zastosowałam u mojego synka i u mnie. Zgłosiliśmy się na badania z powodu niejasnej nietolerancji na produkty spożywcze, która dotykała synka od urodzenia. Synek miał obniżoną odporność a w trakcie choroby niestety występowały CZĘSTO napady drgawek gorączkowych. W celu zwiększenia odporności odstawiliśmy w wieku mniej niż 1 roku nabiał (mleko i produkty mleczne), powiedzmy pozwalając na śladowe ilości nabiału w innych produktach. Ilekroć po sugestii Pani Alergolog próbowaliśmy powrócić do chociażby jogurtu sytuacja się nagle pogarszała. Nie było zmian na skórze ale były inne reakcje alergiczne i synek jednak często chorował. Diagnoza z rezonansu – duża torbiel w głowie synka i zmiany nawet krwawe na skórze w okolicach pachwin, zgięć i tułowiu. Odstawienie BARDZO restrykcyjnie wszystkich produktów nabiałowych, orzechów, części słodyczy, kakao itp. nie skutkowało. Po kilku miesiącach walki z rankami zgłosiliśmy się na test MRT. Synek miał wówczas 4 lata. Wynik testu sugerował eliminację niektórych warzyw, które w celu odporności podawaliśmy dziecku ( np. buraki), ale też i odstawienie definitywne zbóż glutenowych: pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa, nie tylko samego glutenu. Zdumiewające było to, iż rany które żadnym lekiem ani maścią nie chciały zejść a skóra bolała synka nawet przy aptecznych kremach czy wazelinach – zabliźniły się już po 2 tygodniach. Po miesiącu nie było po nich śladu. To spowodowało, że trzymamy tą dietę już przez 8 miesięcy bardzo restrykcyjnie (w przedszkolu, domu). Rany się nie powtórzyły a synek nie miał napadu przez ten okres – mimo ze 2 razy miał wysoką gorączkę. Również mój wynik testu MRT wskazywał na eliminację zbóż glutenowych a także kilku innych produktów poprzednio spożywanych przez mnie. To ułatwiło zmianę odżywiania całej rodziny. Polecam test i przyjrzenie się wynikom. Mama synka 5 i 8 lat.

Paula Z., 29 lat, Warszawa

Do wykonania testu MRT i zastosowania diety skłoniła mnie choroba. W 2012 roku zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane. Objawy związane wyłącznie z zaburzeniami widzenia i pełne remisje po każdym rzucie wskazują na łagodny przebieg i dają nadzieję na normalne życie. Jednak pod koniec 2014 roku przeszłam ciężki rzut, który zmotywował mnie do podjęcia walki z chorobą innymi metodami niż tylko farmakologia. Miałam już pewną wiedzę na temat diety zalecanej w SM – jednym z elementów powinno być wykluczenie wszelkich alergenów i czynników zapalnych. Sprawa więc była oczywista.

Dietę rozpoczęłam 1 stycznia 2015, a poprawę samopoczucia zauważyłam już po pierwszym tygodniu. Poza wykluczeniem pokarmów reaktywnych otrzymałam szereg zaleceń związanych ściśle z chorobą – odstawiłam więc kofeinę, cukier, nabiał i mięso.

W chwili gdy piszę ten tekst jestem na diecie trzeci miesiąc i czuję się rewelacyjnie. Przedtem byłam ciągle zmęczona, czasem zmęczeniu towarzyszyły objawy grypopodobne – to już przeszłość. Zniknęły też problemy z koncentracją, osiem godzin pracy przed komputerem przestało być walką z zamykającymi się oczami, mam dużo więcej energii. Organizm znacznie lepiej radzi sobie ze zwalczaniem infekcji. W SM jest to szczególnie istotne, bo nawet drobne przeziębienie może mieć poważne konsekwencje, jak to miało miejsce w moim przypadku. Również mój układ pokarmowy zdaje się być bardzo wdzięczny za wprowadzenie tych wszystkich zmian.

Mój obecny ultra zdrowy styl życia wymaga wielu wyrzeczeń i samodyscypliny, niewątpliwie jest też czasochłonny. Ale efekt jest wart wysiłku. I daje nadzieję, że choroba o mnie zapomni, chociaż na dłuższą chwilę. Polecam każdemu, kto boryka się z podobnymi problemami.

Informacje praktyczne

Aby umówić się na współpracę ze mną, proszę o kontakt mailowy lub telefoniczny. Konsultacje odbywają się w gabinecie Iso-Lab, na ul. Stępińskiej 22/30, w Warszawie (Mokotów), ale po wcześniejszym, bezpośrednim kontakcie ze mną. Nie prowadzę w gabinecie stałych dyżurów, tylko po wcześniejszym ustaleniu.

Do pobrania krwi do testu MRT nie trzeba być na czczo. Cały program, który objęty jest kwotą 1980 zł zawiera koszt wykonania testu, interpretację wyników i opracowanie diety eliminacyjnej oraz konsultację w trakcie diety. W sumie trzy spotkania. Jest możliwość zdalnego kontaktu ze mną za pomocą Skype’a, WhatsApp’a, telefonu – jeżeli spotkanie nie jest możliwe. Można po wcześniejszym uzgodnieniu, przesłać pobraną krew kurierem wysłanym przez laboratorium Iso-Lab, jeżeli przyjazd do Warszawy nie jest możliwy lub utrudniony. Jest także możliwość otrzymania wyników testu oraz opracowania i omówienia diety w j. angielskim.

Zapraszam do kontaktu
Jadwiga Przybyłowska

jadwiga.przybylowska@gmail.com
Tel. (+48) 691 988 213